Nie lubię letniości.Kiedyś było inaczej… kiedy się w coś angażowałam to robiłam to całym sercem albo nie robiłam tego wcale, byłam gorąco za lub zagorzale przeciw, kochałam to co robiłam albo nienawidziłam tego, szłam w lewo albo w prawo, podejmując dobre lub złe decyzje…
Nie mogę dziś powiedzieć, że nienawidzę swojej pracy, bo przecież mi płacą. Nie mogę powiedzieć, że ją kocham, bo przecież nie robię tego co chciałabym robić. Często moje wybory są częściowe, a zaangażowanie dzielę na tysiąc różnych rzeczy, którymi próbuję się zajmować. Wychodzę wcześniej z jednego spotkania, by spóźnić się na kolejne. Zapominam o ważnych rzeczach w natłoku spraw…
Życie stało się kompromisem, który zabija pasję. Wszystko stało się szarością zamiast być binarne. Przestało się liczyć „jak”, bo przecież dobrze, że „w ogóle”.
„Obyś był zimny albo gorący”… ciarki mnie przechodzą…