W naszej stołówce właśnie podnieśli ceny i jestem po prostu zła. Ten fakt nie wynika jednak z moich skrupulatnych wyliczeń, z których mogłoby wynikać, że na każdym posiłku tracę cenne 24 grosze, co w perspektywie kilkuset obiadów rocznie przeradza się w dużą dziurę w moim budżecie. Chodzi o coś znaczniej bardziej przyziemnego. Mianowicie, do tej pory, gdy wybierałam się na obiad (kosztujący 9zł), otrzymywałam do portfela piękną srebrną złotóweczkę, która okazywała się niezwykle przydana podczas zakupów w hipermarkecie. Dzisiaj jednak tak się nie stało… zamiast złotówki dostałam porozrzucane w drobne miedziaki 76 groszy! I co ja mam niby z nimi zrobić? Już mój portfel przestaje się zamykać, a przecież powinien być szczuplejszy o 24 gr… W związku z tym od dziś za obiad płacę wyłącznie kartą. O!
Wszędzie podwyżki
Reklamy
Posted by s. Ewa Bartosiewicz on Kwiecień 30, 2008
https://efca.wordpress.com/2008/04/30/wszedzie-podwyzki/
Poprzedni wpis
Łańcuszki – o zgrozo
Łańcuszki – o zgrozo
Następny wpis
Maturalne wspomnienia
Maturalne wspomnienia
Dodaj komentarz